![]() |
Luca Rossato, „Light Box Body – Absolute couple”, CC BY-NC-ND 2.0 |
Słońce chyliło się wolno ku zachodowi, ale upał wciąż był niemiłosierny. Wszędzie dookoła panowała niesamowita duchota.
„Jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów”
pomyślała kobita i przyciskając zawiniątko do piersi, wolno ruszyła w
stronę widzianych w oddali drzew.
Przeszła już kilkanaście kilometrów.
Nie mogła sobie teraz pozwolić na odpoczynek. Nie tutaj, na zielonej
polanie, bo była zbyt widoczna. Wlokąc się noga za nogą, pożądała przed
siebie. Sama nie wiedziała, dokąd.
W końcu dotarła do upragnionego
skraju drzew. Tu usiadła, z myślą o odpoczynku. Z dużej, niedbale
przerzuconej przez ramię sakwy wyjęła menażkę z wodą. Piła łapczywie,
ale uważnie – woda bowiem była zbyt cenna, by móc ją nieostrożnie
marnować. Delikatnie odchyliła zawiniątko, które właśnie zakwiliło.
Pochyliła się nad nim i coś szeptała. Po chwili przystawiła dziecko do
piersi. A sama zamykając oczy, oparła głowę o pień drzewa i zapadła w
krótki, niespokojny sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.