Rysunek ofiarowany Autorowi |
Odkąd pamiętał, zawsze lubił ogień. Potrafił bez końca wpatrywać się w
płomienie pożerające gałęzie czy polana. Najpierw niewielkie, pełgające
języki, delikatnie, niemal z miłością liżące drewno, potem przylegające
doń z narastającym pożądaniem, by w końcu pochłonąć ofiarę z żarem
spełnienia, pozostawiając stygnące powoli popioły… Podczas gdy żywioł
zwrócił się już ku nowej miłości i nowej ofierze, by płonąć tak długo,
jak tylko zdoła znaleźć kolejne obiekty swego krótkiego uwielbienia…
Lubił dbać, by tych ofiar nie zabrakło i hojnie dokładał następne
polana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.